Ikonografia Fryderyka Chopina

Pomnik w Łazienkach

Historia pomnika Fryderyka Chopina według projektu Wacława Szymanowskiego jest długa i skomplikowana. Rozmiar poniższych rozważań wydaje się niezbędnym minimum, będącym w stanie oddać rangę dzieła oraz rolę, jaką pełniło ono i nadal pełni w świadomości Polaków[1].

131

Począwszy od roku 1876 Warszawskie Towarzystwo Muzyczne starało się uzyskać zgodę na wzniesienie pomnika Chopina w rodzinnym mieście kompozytora. Niestety inicjatywa ta zbyt mocno kojarzyła się zaborcy z ruchem patriotycznym i od samego początku miała nikłe szanse na realizację. W 1880 roku w kościele Św. Krzyża udało się umieścić tablicę pamiątkową, a w 1899 – w pięćdziesiątą rocznicę śmierci muzyka, nazwano imieniem Fryderyka Chopina jedną z warszawskich ulic.

Zgodę na pomnik miała wyprosić, w prywatnej rozmowie z carem Mikołajem II, Adelajda Bolska[2], primadonna Opery Cesarskiej w Petersburgu. Gest monarchy był rzekomo chęcią rewanżu za wzruszenia, których śpiewaczka dostarczała mu podczas swych występów na scenie.

W efekcie 1 stycznia 1902 roku powstał Komitet Budowy Pomnika Chopina w Warszawie. Choć jego działalność została obwarowana wieloma ograniczeniami, możliwość wzniesienia monumentu stała się faktem. Wówczas nikt nie podejrzewał, że prace Komitetu potrwają aż dwadzieścia dwa lata, a na pomyślne zwieńczenie przedsięwzięcia trzeba będzie poczekać jeszcze dłużej. 

Pomimo aktywnej działalności Komitetu fundusze na budowę zbierano bardzo długo. Główną tego przyczyną był zakaz nadania akcji charakteru publicznego i włączenia doń prasy. Stan ten uniemożliwiał również rozpisanie konkursu na projekt pomnika.

Toczyły się dyskusje, gdzie powinien stanąć przyszły monument. W grę wchodził Plac Teatralny, Ogród Saski, Park Ujazdowski oraz Plac Warecki. Ostatecznie wybór padł na tę ostatnią lokalizację i to pomimo protestów ze strony społeczeństwa oraz Towarzystwa Architektów i Komitetu Miejskiego. Krytykujący uzasadniali nietrafność wyboru tym, iż Plac Warecki (obecnie Plac Powstańców Warszawy) miał wysoką zabudowę, która utrudniałaby właściwe eksponowanie pomnika[3].

Działalność Komitetu Budowy Pomnika z niezwykłym zaangażowaniem śledził Wacław Szymanowski. W rodzinie artysty panował prawdziwy kult Chopina: żonę Szymanowskiego gry na fortepianie uczyła dawna uczennica kompozytora, Cecylia Działyńska. Mieszkający we Francji rzeźbiarz miał gotowy projekt pomnika Chopina już w 1904 roku. Kiedy rok później osiadł w Krakowie, przedstawił swe dzieło wraz z innymi pracami na wystawie Towarzystwa „Sztuka”. Szymanowski miał już wówczas w swoim dorobku pomnik Grottgera w Krakowie oraz Mickiewicza po improwizacji.

Projektem Szymanowskiego interesował się oczywiście Komitet Budowy Pomnika, a jego wiceprezes, hrabia Szembek, jeszcze w 1904 zapewniał rzeźbiarza, że jego dzieło zostanie przyjęte i zrealizowane. Jakież rozczarowanie musiało spotkać Szymanowskiego, kiedy po tych deklaracjach Komitet rozpisał w 1908 konkurs na budowę pomnika. Decyzja ta była podyktowana zmianą stosunku władz rosyjskich do przedsięwzięcia i wydania zgody na publiczne działanie Komitetu. Nowe warunki wymusiły niejako decyzję o wyborze projektu drogą konkursu.

Regulamin tego konkursu zezwalał na wzięcie w nim udziału wyłącznie artystów polskich. Pomnik miał być wykonany z brązu i granitu oraz uwzględniać zabudowę Placu Wareckiego. Anonimowo nadsyłane modele projektów należało przedstawić w odlewach gipsowych w skali 1:10. Poproszono również o zaznaczenie w nich przeciętnego wzrostu człowieka.

W jury zasiedli rzeźbiarze, architekci, malarze i reprezentanci Komitetu Budowy. Byli to: Hector Ferrari, Albert Bartholome, Antoine Bourdelle, Maurycy Zamoyski, Mikołaj Tołwiński, Miłosz Kotarbiński, Marian Gawalewicz, Marian Wawrzeniecki i inni. Celowym zabiegiem było powołanie do jury zagranicznych rzeźbiarzy, co dawało możliwość przystąpienia do konkursu wszystkim, bez wyjątku, artystom polskim.

Na konkurs nadesłano sześćdziesiąt sześć prac, a jedną z nich był znany już projekt Wacława Szymanowskiego. Rozgoryczony artysta dał się przekonać namowom Komitetu Budowy do wzięcia udziału w konkursie, choć – jak sam przyznawał – bez wiary na odniesienie sukcesu.

132

Wszystkie projekty zebrano w Sali Wystawowej Zachęty, a przebieg konkursu bardzo żywo komentowała ówczesna prasa. Werdykt jury z 16 maja 1909 roku był jednogłośny i przyznawał pierwszeństwo pracy Szymanowskiego i Franciszka Mączyńskiego – autora opracowania architektonicznego pomnika. Drugie i trzecie miejsce zajęli odpowiednio Władysław Marcinkowski i Zygmunt Otto, a kilka innych projektów otrzymało wyróżnienia. Jakże odmienne były to dzieła w porównaniu ze zwycięską rzeźbą Szymanowskiego.

Projekt zamieszkałego w Berlinie Marcinkowskiego wyróżniał się monumentalną schodkową podstawą architektoniczną w kształcie owalu. Na jej szczycie, po bokach, rozmieszczono dwie figury kobiet, być może personifikacji muzyki. Pomiędzy nimi, w głębi, na masywnym graniastosłupowym postumencie usytuowano postać Chopina. Kompozytor, ubrany w długi płaszcz, zasiadał na tronie, a jego hieratyczna poza miała zapewne podkreślać należny majestat. Niestety monumentalność i powaga tego przedstawienia wprowadzała swoistą barierę pomiędzy dziełem a odbiorcą. O ile dystans taki jest wręcz pożądany przy portretowaniu monarchy, niekoniecznie musi sprawdzać się w przypadku upamiętnienia romantycznego artysty.

133 

Wyróżniony trzecią nagrodą projekt warszawskiego rzeźbiarza, Zygmunta Otto ukazywał Fryderyka Chopina w pozycji stojącej, w wyraźnym kontrapoście. Postać ustawiono na postumencie przypominającym piramidę schodkową, którego każdą ze stron zdobiły figury siedzących kobiet. Kompozycja odznaczała się statycznością i akademickim ujęciem. 

134

Co ciekawe, Otto do konkursu zgłosił jeszcze jedną – zupełnie odmienną – pracę. Przedstawiała ona grupę rzeźbiarską, w której górował skrzydlaty rycerz z kopią na stojącym dęba koniu. Wojownik ten przywoływał na myśl wizerunki św. Jerzego walczącego ze smokiem, choć zapewne miał symbolizować polską husarię. U podnóża pomnika kłębiły się ciała ludzkie, wśród których widniała postać Fryderyka Chopina, wyciągającego dłoń po lutnię. Niezwykle dynamiczny i pełen ekspresji projekt otrzymał w konkursie wyróżnienie.

Wyróżniono również pracę Edwarda Wittiga, w której szczupłą figurę Chopina, z rękoma trzymanymi przed sobą, ustawiono na wysokim cokole. Po bokach postumentu oraz od jego strony frontowej asymetrycznie rozmieszczono kilka postaci symbolicznych.

135

Wiele spośród sześćdziesięciu sześciu nadesłanych prac na zawsze pozostało anonimowych. Sytuacja ta nie dziwi, ponieważ odkrycie tożsamości artysty było równoznaczne z przyznaniem się do odniesionej w konkursie porażki. Wiadomo jedynie, że w szranki stanęli m. in.: Michał Bloch, Xawery Dunikowski, Józef Gardecki, Stanisław Jagmin, Teodor Rygier, Stanisław Roman Lewandowski, Henryk Glicenstein. W konkursie wziął również udział Bolesław Biegas, którego dwie rzeźby omówiono wcześniej.

Zwycięski projekt Szymanowskiego, tak jednogłośnie wskazany przez jurorów, nie spotkał się niestety z najlepszym przyjęciem prasy, społeczeństwa i pozostałych członków konkursu. W imieniu tych ostatnich wypowiedział się Edward Wittig. Nie podważając werdyktu konkursu, ani nie odmawiając dziełu Szymanowskiego bezsprzecznych walorów artystycznych, Wittig zarzucił Komitetowi Budowy Pomnika, że nagrodzona praca nie spełniała formalnych warunków jej przyjęcia. I rzeczywiście: pogwałcony został tu punkt zastrzegający sekret autorstwa (projekt Szymanowskiego był znany od kilku lat). Ponadto skala odlewu była znacznie większa niż regulaminowa 1:10. Na dodatek projekt Szymanowskiego miał się nijak do planowanego usytuowania monumentu. Pozostali twórcy, pamiętając u wysokiej zabudowie i niewielkich rozmiarach Placu Wareckiego, dążyli do stworzenia kompozycji wertykalnych, nie marząc nawet, by ich dzieła mogły być zespolone z wodną sadzawką.

Fala krytyki wylewała się głównie z prasy. „Goniec Poranny” i „Goniec Wieczorny” dopuściły się nawet kłamstw, jakoby Ignacy Jan Paderewski wycofał wysoką sumę 20 000 franków, przeznaczonych na budowę pomnika, kiedy tylko poznał wyniki konkursu. Wymienione gazety mijały się z prawdą również wtedy, kiedy podawały informacje, że Wacław Szymanowski był uczniem jednego z sędziów.

W czasopiśmie „Mucha” pojawił się satyryczny rysunek z wierszykiem, sugerującym rzeźbiarzowi, aby wydrążył pień wierzby, umożliwiając tym samym kompozytorowi schronienie się w pustej przestrzeni przed deszczem.

Te złośliwe i niesmaczne uwagi wydają się mało znaczące wobec argumentów, które wysnuł Antoni Sygietyński. Powieściopisarz i krytyk zarzucał projektowi Szymanowskiego brak artyzmu, poezji i powagi pomnikowej. Porównywał go do czułostkowej noweli godnej diabła Boruty, zakochanego w wierzbie. Wykazywał, że figury żab usytuowane na krawędzi basenu ośmieszą tylko pamięć po najwybitniejszym z polskich kompozytorów. Karygodne miało być również samo upozowanie sylwetki Chopina, który siedział nie wiadomo jak i na czym.

Na szczęście pośród powszechnych lamentów słychać było opinie bardzo pochlebne, a – co najważniejsze – osoby je wyrażające, należały do grona autorytetów. W rok po rozstrzygnięciu konkursu Jacek Malczewski, Vlastimil Hofman, Wojciech Kossak i Ludwik Machalski wystosowali list otwarty, w którym wyrażali poparcie dla nagrodzonego projektu i apelowali do Komitetu o szybką realizację przedsięwzięcia.

Niestety efekt działań Komitetu był uzależniony od decyzji wydawanych przez Cesarską Akademię Sztuk Pięknych w Petersburgu, a ta miała nieskrywany cel opóźnienia czy wręcz uniemożliwienia budowy pomnika. W pisemnie sformułowanej  opinii Akademia zarzuciła projektowi antyartystyczne wrażenie, a to głównie za sprawą drzewa, które w rzeźbie nie powinno było się pojawić. W efekcie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odmówiło zatwierdzenia projektu.

Komitet Budowy Pomnika zwrócił się wówczas do Oskara Sosnowskiego o dokonanie korekty oprawy architektonicznej monumentu. Ten zmienił podstawę pomnika, usunął figury żab oraz nadał sadzawce nowy kształt. Sam Szymanowski wprowadził niewielkie poprawki w wyglądzie rzeźby. Oczywiście działania te stały się pretekstem dla prasy do formułowania nowych złośliwych uwag. „Goniec”, podpierając się decyzją ministerialną, ponownie określał pracę Szymanowskiego jako marną. Co więcej: dokonane poprawki miały uwłaczać kompozytorowi, który swój pomnik otrzyma po przeróbkach i „łataniu”. Artykuły sugerowały, że w całej sprawie coraz ważniejsza staje się prywata rzeźbiarza, aniżeli dobro całego narodu.

Tymczasem właśnie dzięki determinacji twórcy, w upadającym – wydawałoby się – przedsięwzięciu nastąpił przełom. Otóż Szymanowski udał się z całą dokumentacją projektu do Petersburga i doprowadził do audiencji u księżnej Marii Pawłownej, ciotki cara. Ta z kolei interweniowała u Mikołaja II, w efekcie czego monarcha wydał pisemną zgodę na realizację projektu. Decyzja ta automatycznie przesądzała o całej sprawie. Wobec akceptacji cara, negatywne opinie Akademii nie miały od tej pory najmniejszego znaczenia.  

Na początku roku 1910 Franciszek Mączyński wybudował w Krakowie odpowiednią pracownię, w której Szymanowski dwa lata później ukończył realizację modelu pomnika w jego naturalnej wielkości. Po twardych pertraktacjach z Komitetem, rzeźbiarz otrzymał zgodę na wybór odlewni, którą ostatecznie została paryska firma Anciennes Fonderies Thiebaut Freres, kierowana przez Rene Fulda. Kosztowny odlew miał być sfinansowany dzięki kolejnym zbiórkom funduszy wśród społeczeństwa polskiego. Towarzyszyły temu liczne akcje: pianiści oddawali swe honoraria za koncerty, sprzedawano plakietki z wizerunkiem głowy Chopina oraz projektem pomnika.

Kiedy wydawało się już, że wszystkie trudności zostały pokonane, wybuchła I wojna światowa. Firma Fulda zbankrutowała, wysłana połowa modelu pomnika zaginęła, Komitet Budowy przestał funkcjonować, a zebrane wcześniej pieniądze straciły na wartości. Co gorsza, skończył się również czas secesji – kierunku  posiadającego nawet w pełni swego rozkwitu wielu przeciwników. Oznaczało to, że w przyszłości secesyjny, nie zrealizowany projekt nie będzie miał żadnej artystycznej siły, aby się odrodzić.

To, że historia pomnika Chopina nie skończyła się w dniu wybuchu wojny, ponownie zawdzięcza się determinacji Szymanowskiego. Podniesiony krzepiącymi słowami Antoine Bourdelle i Hectora Ferrari, Szymanowski zdecydował się na – jak sam to określił – „krok ostateczny”. Artysta sprzedał pracownię, przeniósł się do Warszawy i rozpoczął prywatną agitację, mającą ponownie zainteresować społeczeństwo jego projektem. Wszelkie decyzje dotyczące artystycznych inwestycji w stolicy leżały od 1920 roku w gestii Ministerstwa Sztuki i Kultury Rzeczypospolitej Polskiej. Dla tak poważnego przedsięwzięcia, jakim była budowa pomnika Chopina, powołano 25 marca 1923 roku nowy Komitet Budowy. W jego skład weszli: Antoni Ponikowski (prezes), Ignacy Baliński i Marian Niedzielski (wiceprezesi), Franciszek Karpiński (skarbnik), Jan Rabski (sekretarz) oraz piętnastu innych członków. Równolegle powstał Komitet Honorowy, w który znaleźli się: ks. kardynał Aleksander Kakowski, Ignacy Jan Paderewski, Adam hr. Zamoyski, marszałek sejmu Maciej Rataj i marszałek senatu Wojciech Trąmpczyński.

Nowy Komitet od początku swego istnienia działał bardzo energicznie prowadząc działalność na polach: propagandowym, finansowym i budowlanym. Podstawową sprawą było oczywiście zdobycie pieniędzy i wysłanie drugiej części modelu pomnika do Paryża (pierwsza – jak się okazało – cudem przetrwała wojenną zawieruchę). Do społecznych zbiórek, organizowanych przez Komitet włączył się Rząd, który przeznaczył w sumie na budowę 235 000 złotych.

Do sporządzenia odlewu wybrano firmę Barbedienne, która miała wykonać monument w stopie brązowym, nanieść patynę oraz złocenia liści wierzby. Nadzór prac objął oczywiście Wacław Szymanowski[4].

136

Pomnik został odlany w czerwcu 1926 roku i kwestią do rozstrzygnięcia pozostało wybranie miejsca, w którym ma stanąć. Kolejne lokalizacje – przy Alei Róż w Parku Ujazdowskim, w Ogrodzie Botanicznym, w Alejach Ujazdowskich, u wylotu ulicy Chopina – były porzucane. W końcu wybrano teren Łazienek, usytuowany w bezpośredniej bliskości Belwederu. Ustawianie pomnika wiązało się z kilkoma jeszcze zmianami jego oprawy architektonicznej. Obniżono między innymi cokół, który ostatecznie wykonano z piaskowca, a nie – jak wcześniej zakładał projekt – z granitu[5].

137138

Uroczyste odsłonięcie pomnika nastąpiło 14 listopada 1926 roku[6]

139140

Ceremonię szeroko komentowała prasa, która tym razem powstrzymała się od krytycznych uwag. Przeciwnie, podkreślano i wychwalano niezwykłą postawę Szymanowskiego, dzięki której stolica otrzymała monument najwybitniejszego kompozytora polskiego.

141142

Odsłonięcie pomnika miało kluczowy wpływ na ożywienie kultu muzyki Chopina. Stało się jedną z głównych inspiracji dla Jerzego Żurawlewa przy tworzeniu Konkursu Chopinowskiego, pośrednio przyczyniło się również do powstania w 1934 roku Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie.

Niestety stolica mogła się cieszyć tak długo wyczekiwanym dziełem zaledwie czternaście lat. Tuż po wybuchu II wojny światowej muzyka Chopina znalazła się na indeksie sztuki zakazanej. Hitlerowcy wykreślili dzieła kompozytora z wszelkich koncertów i programów muzycznych, a także wycofali ze sprzedaży wszystkie nakłady nut. Oczywiście celem ataków były również chopinowski pomniki.

Łazienkowski monument padł ofiarą najeźdźcy 31 maja 1940 roku. Pomnik wysadzono w powietrze, a jego elementy pocięto na kawałki i wywieziono, aby przetopić na amunicję[7].

143 

Krótko po tym wydarzeniu na pustym cokole pojawił się wierszyk, który niebawem powtarzała cała Warszawa:

Kto mnie zdjął, to nie wiem, / Ale wiem dlaczego, / Żebym mu nie zagrał / Marsza żałobnego”[8].

Oczywiście zniszczenie pomnika odbiło się echem nie tylko w postaci tych prostych rymów, ale również w twórczości wielkich poetów, m.in. Leopolda Staffa.

Po raz kolejny wydawało się, że historia pomnika Chopina musi się w tym momencie zakończyć. Nawet deklaracja odbudowy dzieła przez naród, którą wyryto na cokole 17 października 1946, podczas skromnych obchodów rocznicy śmierci kompozytora, jawiła się jedynie jako nierealne życzenie. Wacław Szymanowski zmarł jeszcze w 1930 roku, a drewniana replika dzieła podzieliła los brązowego odlewu. Wskrzeszenie nie istniejącego pomnika było dla większości mrzonką.

Tymczasem niepodziewanie spod gruzów zniszczonego domu Szymanowskiego wydobyto mały model pomnika, odlany jeszcze w roku 1923. W Zakładach Rafineryjno-Przetwórczych we Wrocławiu odnaleziono również, pomniejszoną w stosunku do oryginalnego dzieła, replikę głowy kompozytora. Rozpoczęto debaty: czy wznieść na cześć Chopina nowy monument, czy – bez względu na trudności – spróbować odtworzyć dawny.

Zwyciężyła druga koncepcja. Połączone siły Pracowni Sztuk Plastycznych i Politechniki Warszawskiej doprowadziły do wykonania glinianego modelu w skali 1:2, a potem 1:1. Dzięki istniejącemu materiałowi fotograficznemu możliwe było przeprowadzenie analizy fotogramometrycznej, ustalającej punkty wysokościowe rzeźby. Do pokaźnej grupy twórców biorących udział w przedsięwzięciu zalicza się: Leona Suzina, Władysława Wasiewicza, Mariana Kurjata, Leona Machowskiego, Mieczysława Naruszewicza, Kazimierza Danilewicza, Edmunda Majkowskiego i Kazimierza Żywuszkę.    

Pomnik odlano w 116 formach, które następnie scalono w całość. Sztuki tej dokonała warszawska firma „Brąz Dekoracyjny” – i to pomimo braku doświadczenia w tak zaawansowanych i trudnych do realizacji projektach. Wskrzeszony monument odsłonięto 11 maja 1958 roku, dochowując tym samym obietnicy, którą naród złożył dziesięć lat wcześniej.

Entuzjazm wynikający z powrotu pomnika rósł z dnia na dzień i to nie tylko z pobudek emocjonalnych czy patriotycznych. Oto zaczęto stopniowo rozumieć i doceniać sztukę secesji, wskutek czego wcześniej krytykowana bryła pomnika zaczęła zyskiwać uznanie coraz szerszego grona odbiorców. Pomnik przestał być tylko symbolem, który pomimo swej „brzydoty” zasługiwał na odbudowanie.

A przecież jeszcze w latach trzydziestych dzieło Szymanowskiego określano mianem „popielniczki powiększonej do potwornych rozmiarów” oraz „pamiątką jednego z najgorszych momentów w dziejach sztuki, łączącego wszystkie wady impresjonizmu ze wszystkimi pomyłkami symbolicznej stylizacji”[9]. Pomnik określano jako rzeźbę „której koncepcja czysto literacka nie ma nic wspólnego z rzeźbiarską koncepcją bryły”[10].

Kontrargumenty wobec tych krzywdzących opinii rzadko były formułowane, dlatego warto przytoczyć choćby jeden z nich. Wypowiedź Henryka Elzenberga uderza dosadnością ujęcia oraz trzeźwym, bezstronnym osądem: „W bezwzględnym potępieniu tego pomnika mamy do ostateczności doprowadzoną ową płochość sądu, która sztukę wczorajszą każe odrzucić, z chwilą gdy powiał wiatr przeciwny i lekkopióre stadko snobów porwał za sobą. (…) Wierzba nie jest szczęśliwa, całość zanadto, jak na pomnik, malarska, zanadto też z pewnością miękka, kobieca: ale i ruch jest dobry, i kompozycja i głowa jako całość, i, w szczególności, ten piękny lewy profil i obie ręce; no i ciężkie zagadnienie stroju jest rozwiązane sensownie i estetycznie”[11].

Dzieło Szymanowskiego zdecydowanie wyprzedziło czas, w którym powstało. Społeczeństwo przyzwyczajone do sztuki klasycyzującej nie było w stanie zrozumieć miękkich, giętkich linii oraz asymetrii ujęcia. Kształt wierzby, która niczym dłoń chroniła sylwetkę kompozytora, zdawał się karykaturalny, a cała symbolika przedstawienia niegodna zestawienia z postacią wielkiego formatu.

Tymczasem, tak aprobowane przez ogół, obarczanie podobizn kompozytorów odpowiednimi rekwizytami (lirami, lutniami itp.) czy sadowienie ich w towarzystwie Muz, zdaje się pomysłem błahym i całkowicie wyeksploatowanym. Chopin Szymanowskiego nie potrzebuje fortepianu, nie musi się prężyć, wyprostowany na niebotycznym cokole. Jego siła tkwi w zespoleniu z naturą, z której zdaje się czerpać swe natchnienie.

Malkontentom, usilnie domagającym się atrybutów, Szymanowski pozostawił kształt harfy, który staje się widoczny, gdy spojrzeć na zarys pomnika z pewnej odległości.

Wielokrotnie podkreśla się piękno rysów twarzy kompozytora z łazienkowskiego monumentu. Szymanowski nie odwzorował dokładnie żadnego ze znanych portretów Chopina z natury. Mimo to twarz artysty jest natychmiast rozpoznawalna, a jej ujęcie zachwyca delikatnością i szlachetnością.

W dzisiejszych czasach niewiele osób pamięta o burzliwych dziejach pomnika Chopina w Warszawie. Współczesny odbiorca często ze zdumieniem dowiaduje się, że dzieło-symbol, rozpoznawalne na całym świecie, stanowiło kiedyś przedmiot drwin i ataków. Zbyt słaba pamięć o prawdziwej martyrologii monumentu podczas wojny prowadzi również do pewnych nadużyć i traktowania obiektu – na szczęście rzadko – bez należnego mu szacunku.

W podsumowaniu warto wymienić modele projektów Szymanowskiego, których wykonanie poprzedziło ostateczną realizację pomnika. Pierwsze szkice rysunkowe pochodzą z grudnia roku 1903. Następnie powstał cały szereg prac rzeźbiarskich: model gipsowy (1904), głowa Chopina w brązie (przed 1908), głowa Chopina w marmurze (1913), model w skali 1:1 (1912), model z drewna lipowego w skali 1:2 (przed 1920), brązowy model w skali 1:4 (1922), brązowy model w skali 1:8 (1922), głowa Chopina w brązie (1922), brązowa miniatura pomnika (1923). Z okazji odsłonięcia pomnika dwukrotnie wybito okolicznościowe  medale (1914 i 1926).

W 1990 roku między Warszawą a japońskim miastem Hamamatsu podpisano umowę dotyczącą współpracy kulturalnej. Poza wzajemnym prezentowaniem osiągnięć na polu sztuki i zorganizowaniem w Hamamatsu Festiwalu Chopinowskiego, w mieście tym umieszczono replikę pomnika Chopina dłuta Szymanowskiego.

144145

Monument stanął w 1994 przed Act City Tower, potężnym centrum kulturalnym. Opracowaniem modelu w skali 2:3 zajął się Marian Konieczny, który osobiście dokonał wcześniejszych pomiarów oryginału. Części rzeźby odlano z brązu w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych, skąd przewieziono je do Japonii, by na miejscu połączyć w całość. Czterometrowy posąg umieszczono na cokole z wmurowaną tablicą informacyjną w języku japońskim i polskim[12].

Od lat o wzniesienie podobnego dzieła w Rzymie zabiega Barbara Nowina Jankowska, pianistka i prezes Stowarzyszenia Włosko-Polskiego „Fryderyk Chopin”. Władze rzymskie wydały stosowne pozwolenia, a rozmowy dotyczące wykonania projektu były prowadzono z Marianem Koniecznym i Czesławem Dźwigajem. Jedyną, lecz bardzo poważną przeszkodę stanowi zdobycie odpowiednich funduszy[13]

Kwestie finansowe nie utrudniły natomiast budowy repliki łazienkowskiego monumentu w Hanoi. Mieszkający przez wiele lat w Polsce Dinh Van Hghi, prezes firmy Vinapol, ufundował pomnik Chopina, który stanął na terenie osiedla Orange Garden. Niezwykły jest fakt, iż figurę kompozytora i wierzbę wykuto z jednego kamiennego bloku. 

146

Jego wydobyciem z kamieniołomów w górach Quy Hop kierował Ha Anh Chu, koordynujący pracą aż dwustu osób. Rzeźbę obrabiali artyści z Bat Trang, miejscowości słynnej z wyrobów ceramicznych, a wszystkie prace kamieniarskie nadzorował Nguyen Van Binh. Posąg ma sześć i pół metra wysokości i waży ponad sto ton. Jego uroczystego odsłonięcia dokonano 12 marca 2010 roku.           



[1] Historię pomnika przedstawiono w oparciu o książkę H. Kotkowskiej-Barei. Zob.  H. Kotkowska-Bareja, Pomnik Chopina, Warszawa 1970.

[2] Właściwe nazwisko to Adelajda ze Skąpskich hrabina Dienheim-Szczawińska-Brochocka.

[3] Paradoksalnie – co pokazały późniejsze wydarzenia – wybrano projekt pomnika,  który jako jedyny nie odpowiadał usytuowaniu go w wybranym miejscu.

[4] Na fotografii: Szymanowski przy pomniku w pracowni Barbedienne.

[5] Na fotografiach: montaż pomnika.

[6] Na fotografiach: uroczystości odsłonięcia pomnika.

[7] Na fotografii: fragmenty zniszczonego pomnika w wagonie kolejowym.

[8] H. Kotkowska-Bareja, op. cit., s. 55.                               

[9] Cyt. za: H. Kotkowska-Bareja, op.cit., s. 63. Wypowiedź W. Husarskiego w „Wiedzy o Polsce”.

[10] Cyt. za: Kotkowska-Bareja, op. cit., s. 63. Fragment opisu M. Tretera w opracowaniu Polska, jej dzieje i kultura.

[11] Cyt. za: Kotkowska-Bareja, op. cit., s. 66.  Wypowiedź z 1931 H. Elzenberga w jego Dziennikach.

[12] Na postawie wywiadu z Marianem Koniecznym (29.04.2010).

[13] Na podstawie wywiadu z Barbarą Nowiną Jankowską (02.02.2011).

Copyright © 2015. All Rights Reserved