Ikonografia Fryderyka Chopina

Dagerotypy

Nie ulega wątpliwości, że spośród wszystkich portretów Chopina z natury najwierniejszymi są dagerotypy. Pomimo usterek technicznych wiodą one kluczową rolę w ustaleniu prawdziwego wyglądu Chopina i – obok masek pośmiertnych – stanowią najważniejszy odnośnik do całej chopinowskiej ikonografii.

W 1937 roku oba portrety, należące wcześniej do kolekcji lipskich wydawców nut Breitkopfa i Haertla, przeszły na własność Państwowych Zbiorów Sztuki w Warszawie. Niestety w budzących dziś kontrowersje okolicznościach zaginęły podczas II wojny światowej i są obecnie znane jedynie z reprodukcji[1].

Dagerotyp uznawany za wcześniejszy przedstawia Chopina ubranego w jasną koszulę i surdut, z twarzą zwróconą w lewym półprofilu, w pozycji stojącej, z sylwetką ujętą po biodra. Sięgające do brody włosy opadają muzykowi swobodnie po obu stronach głowy. Na portrecie wyraźnie rysuje się szczupła figura kompozytora i ogólne rysy jego twarzy, nie sposób oczywiście rozstrzygnąć kwestii dotyczących koloru oczu i włosów (technika czarno-biała).

002

Problem autorstwa tego dagerotypu długo pozostawał nierozwiązany. Dopiero w roku 1938, kiedy oryginał znalazł się już w Warszawie, na jego odwrocie dostrzeżono i odnotowano napis identycznie brzmiący z tym, który widniał na drugim, znanym z atrybucji, dagerotypie. Napis ten zawierał reklamową informację, dotyczącą rodzaju zastosowanej optyki oraz dokładny adres firmy.

To niespodziewane odkrycie stworzyło hipotezę, przekształconą u wielu badaczy w pewność, że twórcą obu dzieł jest paryski fotograf Louis-Auguste Bisson. Artysta był jednym z pierwszych dagerotypistów i fotografów paryskich, autorem portretów wielu ówczesnych osobistości. 

Reprodukcję zaginionego dagerotypu, przechowywaną obecnie w fototece Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina wykonał Czesław Olszewski. Jej zła jakość – duża ziarnistość, liczne plamy oraz brak niektórych fragmentów obrazu – stała się powodem podjęcia udanej próby odtworzenia dawnej świetności dzieła Bissona. Przedsięwzięciem zajęli się w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia Wiktor Nikołajew i Igor Bełza. Pionierskie, z technicznego punktu widzenia, prace przeprowadzono w Laboratorium Zautomatyzowanych Systemów Przetwarzania Obrazów (ASOIz) Naukowo-Badawczego Ośrodka Dokumentacji Technicznej ZSRR[2].

Na wstępie fotografię zapisano w formacie cyfrowym, wprowadzono retusze i uzupełniono braki. Następnie komputer wymierzył parametry rysów twarzy Chopina. Pierwsze poprawki były wykonane przez specjalistę, który mając do dyspozycji wyłącznie reprodukcję fotograficzną nie mógł się sugerować innymi źródłami. Natomiast uściślenie konkretnych szczegółów (m.in. wyglądu powiek, kącików oczu, nosa) miało miejsce w fazie końcowej w oparciu o portrety pędzla Teofila Kwiatkowskiego i Antoniego Kolberga oraz prace rzeźbiarskie Jean-Pierre Dantana i Luigiego Islera.

Przyjęte metody restauracji do minimum ograniczały subiektywną ingerencję w obraz, nie dopuszczając do jego zafałszowania. Efektem pracy było możliwie najwierniejsze oddanie rysów Chopina oraz uzyskanie takiej jakości fotografii, która pozwalała ją swobodnie reprodukować[3].

Dziełem znanym szerszemu kręgowi odbiorców jest późniejszy dagerotyp Chopina, który w literaturze przedmiotu jest nieprecyzyjnie określany jako fotografia. 

003

Zamieszanie terminologiczne ma swój początek w starszych opracowaniach[4], które podają, że sprowadzony przed wojną do Polski portret Chopina był właśnie fotografią. W rzeczywistości musiał być on dagerotypem. Pewność ta wynika z faktu, iż do końca lat czterdziestych XIX wieku (a zatem do śmierci kompozytora) Bisson zajmował się jedynie dagerotypią. Również opisy obiektu i umieszczone na nim znaki autorskie wskazują bezwzględnie na dagerotyp[5]. Obecnie w Muzeum Fryderyka Chopina można oglądać fotografię Benedykta Jerzego Dorysa według, wykonanej przed rokiem 1939, reprodukcji dagerotypu.

Wizerunek przedstawia kompozytora siedzącego na krześle, ujętego w trzech czwartych, en face, z rękami skrzyżowanymi na kolanach. Chopin ubrany jest w jasną koszulę, ciemną kamizelkę, muszkę i płaszcz z szerokimi połami. Na portrecie widoczny jest stolik z książką oraz stojąca w tle szafa biblioteczna. Meble te miały być rzekomo własnością wydawcy, Maurice’a Schlesingera, u którego Chopin był częstym gościem. Na tej podstawie ukuto teorię mówiącą, że dagerotyp został wykonany w domu Schlesingerów[6]. Przypuszczenia te okazały się błędne, ponieważ wspomniane sprzęty stanowiły jedynie tło w atelier twórcy. Zarówno stolik jak i szafę odnaleźć można na innych dagerotypach Bissona, przechowywanych obecnie w paryskich bibliotekach[7].

Często podkreśla się, że omawiany portret jest świadectwem złego stanu zdrowia Chopina. Utrwalone oblicze kompozytora nosi wyraźne ślady zmęczenia i postępującej choroby. Fakt ten stał się podstawą do przypuszczenia, że portret wykonano w roku 1849, niedługo przed śmiercią Chopina.

Hipotezę tę w 1952 roku wysnuli za Binentalem Idzikowski i Sydow. Ci sami badacze ustalili również czas powstania pierwszego dagerotypu na „ok. 1946”. Datowania te były i są zgodnie powtarzane przez wszystkich chopinologów, z zastrzeżeniem, że często znika w nich określenie „około”, świadczące przecież o hipotetycznych założeniach[8]Nie zgadzają się z tym, w niezależnie prowadzonych badaniach, Czesław Sielużycki[9] i Małgorzata Maria Grąbczewska[10].

Zdaniem Sielużyckiego pierwszy dagerotyp powstał w roku 1843, zaś drugi – w 1846. Na wspomniane sugestie jakoby portrety odzwierciedlały późne stadium choroby Chopina, autor przytacza opisy kompozytora nawet sprzed 1840, świadczące o jego bardzo złym stanie i wyglądzie. Ponadto zauważa, że w 1843 swój dagerotyp miała George Sand i inni znajomi Chopina, a sam kompozytor – pomimo oznak choroby – na pierwszym dagerotypie wygląda stosunkowo młodo.

W przypadku antydatowania drugiego portretu Sielużycki zauważa, że Schlesinger (przy założeniu, że u niego powstał dagerotyp) już w 1847 roku wyprowadził się z rodziną do Niemiec. Nieobecny był również Liszt, który na początku 1847 osiadł w Weimarze, a ponieważ znał dzieło Bissona, musiał je widzieć przed swym wyjazdem. Również wydawcy Breitkopf i Haertel, którzy kupili portret od kompozytora, już od 1847 nie mieli z nim kontaktu.

O wcześniejszym powstaniu dagerotypów przekonuje wreszcie sam wygląd Chopina, który – zdaniem Sielużyckiego – nie odpowiada znanym opisom stanu chorobowego z roku 1849.

Do podobnych ustaleń dochodzi Maria Grąbczewska. Wykonanie wcześniejszego dagerotypu umiejscawia w pierwszej połowie lat czterdziestych, tłumacząc datowanie konwencją ujęcia postaci oraz obojętnym tłem, występującym zwykle w najstarszych dagerotypach. W przypadku drugiego portretu miałby on powstać najpóźniej w końcu 1847, jako że w tym roku Bisson zamyka działalność swego pierwszego atelier.

Jakie znaczenie mają powyższe odkrycia dla chopinowskiej ikonografii? Przede wszystkim pozwalają lepiej ocenić portrety plastyczne wykonane Chopinowi w ostatniej dekadzie jego życia. Zestawiając fotografie  z obrazami powstałymi w podobnym czasie, łatwo określić stopień wierności tych drugich i wychwycić różnice wynikające czy to z idealizującej stylizacji, czy też z warsztatowej nieudolności twórcy.

Nowe datowanie dagerotypów jest również cenne w wymiarach czysto poznawczych. Oto otrzymujemy wiarygodną informację jak Chopin wyglądał w wieku lat trzydziestu trzech i trzydziestu siedmiu. Stanowi to istotny fakt dla biografów, odtwarzających szczegółowo życiorys Chopina, a także dla badaczy opisujących z perspektywy czasu późny przebieg jego choroby.

Na początku marca 2011 prasę obiegła sensacyjna wiadomość o odnalezieniu nieznanego dagerotypu z rzekomym wizerunkiem Fryderyka Chopina na łożu śmierci. Dzieło zakupił na aukcji w Szkocji Władysław Żuchowski, właściciel  gdańskiego Muzeum i Galerii Fotografii Cyklop. Dagerotyp nosi sygnaturę Louisa Augusta Bissona, a na kawałku papieru, umieszczonym w oprawie, widnieje napis Frederic Chopin 1949. Portret przedstawia prawy profil osoby zmarłej.

240

Od początku w wiarygodność znaleziska wątpiła Alicja Knast, kurator Muzeum Fryderyka Chopina, przypominając o istnieniu całego rynku fałszywych chopinianów. Natomiast Małgorzata Grąbczewska podkreślała, że Bisson nigdy nie umieszczał  nazwiska na swych pracach. Powyższe opinie badaczek pochodzą z wywiadów prasowych i nie posiadają rangi raportu naukowego.

Bez specjalistycznych ekspertyz można oczywiście porównać profil osoby przedstawionej na dagerotypie ze znanymi wizerunkami Chopina – zwłaszcza maskami pośmiertnymi. Stopień podobieństwa wydaje się bardzo niski: różnice dotyczą zwłaszcza kształtu nosa (u osoby z dagerotypu niemal idealnie prosty) i podbródka (zbyt wydatny i wysunięty).



[1] M. M. Grąbczewska, Powstanie i historia dagerotypowych wizerunków Fryderyka Chopina – nowe ustalenia, „Muzyka” 2008, nr 3, s. 75-86. Autorka sugeruje, że dagerotypy mogły przetrwać wojnę.

[2] W. Nikołajew, Odtworzenie dagerotypu Fryderyka Chopina, „Rocznik Chopinowski”1986, nr 18, s. 169-171.

[3] Właśnie zła jakość dagerotypu i związana z tym trudność odczytania rysów twarzy była głównym powodem rzadkich publikacji.       

[4] M. Idzikowski, B. E. Sydow, Portret Fryderyka Chopina, Kraków 1952, s. 29.

[5] M. M. Grąbczewska, op. cit., s. 80.

[6] M. Idzikowski, B. E. Sydow, op. cit., s. 29; M. Tomaszewski, B. Weber, Fryderyk Chopin. Diariusz par image, Warszawa 1990, s. 252.

[7] M. M. Grąbczewska, op. cit., s. 79.

[8] Pewność tę posiadają m.in.: Belotii, Zamoyski, Burger, Zieliński i inni.

[9] Cz. Sielużycki, Korekty do ikonografii chopinowskiej, „Ruch Muzyczny” 1995, nr 3, s. 9-12.

[10] M. M. Grąbczewska, op. cit., s. 79.



Copyright © 2015. All Rights Reserved